niedziela, 7 października 2007

WIECZNY STUDENT

Od pewnego czasu Marito jest fanem telewizji branżowej. Ogląda program, potem leci do komputera i w internecie rozwiązuje test.
Takie kolokwia, jak za studenckich czasów, tylko bez wychodzenia z domu. W jego zawodzie niezbędne.


Niedziela rano. Budzę się.
Marito w piżamie, z notesem pod pachą, nerwowo szuka pilota do telewizora.
Ziewam i wołam do niego:

- Eeej, co ty robisz? Chodź tu jeszcze na chwilkę...
- Zwariowałaś? Spóźnię się na wykłady!

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Pozazdrościł ci rozwoju zawodowego, hehe...tyle, że nie musi składać jakiejś durnej teczki.
Uniwersytet Trzeciego Wieku? Ciesz się,że kryzys wieku średniego przybrał w jego przypadku taką formę. Mógłby np. kupić motor i w skórzanym kombinezonie objeżdżać miasto....

Fio pisze...

Cholera, a ja mam właśnie słabośc do harleyowców. Myslisz, ze to też jakiś kryzys?..

Anonimowy pisze...

Harleyowcy są ok, ale własny mąż Harleyowiec, no nie wiem,to odpada, jak dla mnie. Mąż służy do innych celów, a wśród nich rozrywka jest na szarym końcu.

Fio pisze...

E tam, bez przesady. Własny mąż też czasem potrafi być rozrywkowy. Albo sobie wmawiam? A z tymi harleyowcami, to masz racje ;-)

Anonimowy pisze...

moze trzeba bylo zanecic marito jakas aranzacja wnetrza (o alkowie mysle, zeby nie bylo niedomowien)... zimowe zaspy maja jednak swoje dobre strony: trudnosci komunikacyjne (na drogach), wtedy nieobecnosc na wykladzie jest uzasadniona sila wyzsza :))