niedziela, 30 września 2007

MĘSKA KOŃCÓWKA

Z cyklu "Bywam feministką".

- Tak, słucham?
- Yyyy... yyyy... pomyłka?

- Ja?! W żadnym wypadku! A z kim mam przyjemność?

- Pomyłka.
- A witam pana i współczuję takiej świadomości...
- A czyj to numer?

- Myślę, że matki natury. Wszystkiego dobrego!


I tak oto się wydało, że pomyłka jest rodzaju męskiego, a końcówka o niczym nie świadczy.
O!

piątek, 28 września 2007

AMOR FATI

Czasem przypomina sobie Fio nie bez wzruszenia,
młodzieńczy swój marsz ku doskonałosci owe juvenilne
per aspera
ad astra. Otóż zdarzyło jej się pewnego razu gdy spieszyła na wykłady, że wpadł jej do buta mały kamyk. Umiejscowił się złośliwie między żywym ciałem a skarpetką.


Mam nadzieję, że Herbert mi wybaczy.
Bardzo widać, że mam klapki?

poniedziałek, 24 września 2007

BABSKA SZKOŁA JAZDY

Babie lato zaplątało mi się w antenę samochodową.
Nie wyrzuciłam.
Jechałam tak dumnie przez miasto, manifestując moją solidarność z latem i z babami.
Zielone listki mogą się wypchać.

niedziela, 23 września 2007

BRZUCHOMÓWSTWO

- Mój brzuch mi zwisa! - palnęłam bezmyślnie, pochłaniając gigantyczną porcję tiramisu, ku przerażeniu mojej anorektycznej koleżanki, liczącej kalorie w herbacie bez cukru.
Wcześniej rozmawiałyśmy o liposukcji.

sobota, 22 września 2007

ZAMEK NA SKALE

Chodzi mi po głowie ten zamek. Niepotrzebnie przywiązuję sie do przedmiotów.
A może miał dość ciągłych przekrętów, ataków niewłaściwym kluczem, wścibskiego wzroku przez dziurkę i dlatego sobie poszedł?
Ciekawe gdzie teraz jest, co robi i czy znalazł sobie nowe drzwi.

fot. Marito

To nie on. To tylko hak w skalnej szczelinie, gdzieś w Górach Stołowych.
Ale fotka fajna ;-)

DZIEŃ OTWARTYCH DRZWI

Zamek do drzwi dzisiaj poszedł.
Zostawił mnie w sytuacji bez wyjścia.
Siedzę uwięziona w otwartym domu.
Środki do życia jeszcze mam.

piątek, 21 września 2007

POMYŁKA

Nagły telefon wyrwał mnie z zamyślenia.
Gdy wróciłam, zamyślenia już nie było.
Została tylko pomięta chusteczka i stary bilet do teatru.

Muszę wreszcie posprzątać w szufladzie.

wtorek, 18 września 2007

NIEOCZEKIWANA ZMIANA MIEJSC 2.

Marito już wrócił.
Sny też wróciły na swoje miejsce.
Śpię grzecznie po swojej stronie łóżka.

W ostatniej chwili udało mi się podmienić jaśki.
;-)

niedziela, 16 września 2007

NAKARMIĆ KRUKI?

Moja wredna sąsiadka wypłoszyła dzisiaj rano wszystkie szpaki.
Strzelała przez okno z broni palnej - kaliber odpustowy.
Ćwierkanie jej przeszkadzało.
Zastanawiam się teraz, jak wypłoszyć sąsiadkę.

czwartek, 13 września 2007

MARZENIA NA KREDYT

Bardzo proste.
Otworzyć kredyt i kupić chryslera.
Albo... zamknąć oczy i przez chwilę być ptakiem.
Kwestia wydolności.

P.S.
Widziałam wczoraj niemiłosiernie obsraną brykę i tak jakoś mi się pomyślało.

środa, 12 września 2007

NIEOCZEKIWANA ZMIANA MIEJSC

Pod nieobecność Marito śpię w łóżku po jego stronie.
Matko, ale mam sny!..

wtorek, 11 września 2007

NABIERANIE BARW

Przy porządkowaniu albumu znalazłam taką fotkę.
Tytuł roboczy „Piekło-niebo”.


Niebo nie nabiera barw. To barwy nabierają niebo.
A daltonistom i tak wszystko jedno...

poniedziałek, 10 września 2007

PIERWSZA POMOC

Złamałam sobie dzisiaj paznokieć i ząb.
W ciągu godziny udało mi się bezboleśnie skleić i jedno i drugie.
Dwa telefony, trzy stówy i śladu nie ma.
W przypadku złamanego serca chyba się tak nie da.
Miękkie tkanki dłużej się goją.

niedziela, 9 września 2007

NA TEMAT

Mi pisze wypracowanie z polskiego.
Cały dzień kręci się koło tematu, w końcu triumfalnie macha kartką z gotowym tekstem.
- Pokaż, przeczytam. Może coś trzeba poprawić?
- E tam, szkoda czasu. I tak dostanę piątkę.

Tytuł wypracowania "Czy we współczesnym świecie występuje zjawisko narcyzmu?"
;-)

piątek, 7 września 2007

PRAWO

Marito nareszcie naprawia uszczelkę w kranie.
- W którą stronę się zakręca? – pyta znad umywalki.
- W prawo! – wołam znad kompa.
- Ale w czyje prawo, moje czy twoje? - woli się upewnić, bo jest niestabilnie zlateralizowany, a pomyłka grozi powodzią i rozpadem małżeństwa.
- Prawo jest tylko jedno! – odpowiadam zaczepnie.
- Jak jedno! Jak się odwrócę tyłem, to przecież prawo jest po twojej lewej stronie! – niby słusznie spostrzega.
- Prawo jest zawsze po mojej stronie, niezależnie od tego jak stoisz – podgrzewam atmosferę wiedząc, że się nie ruszy, bo musi trzymać uszczelkę.
- Bardzo śmieszne. Mam kręcić do okna, czy do drzwi? – pyta zrezygnowany.
- Lepiej tyle nie kręć, tylko dzwoń po pana Czesia - podsumowuję wjeżdżając mu podstępnie na ambicję.
Zadziałało. Spiął się i naprawił. Zakręcił we właściwe prawo.
A pan Czesio wyjeżdża niedługo do Irlandii.
Ma prawo...

czwartek, 6 września 2007

LITERÓWKA ?

Sms od Marito:
(mniejsza o kontekst)
"dlaczego nie szczekasz?"

Odpowiadam z bramki :
"bo jestem kotem"

k
AtEm - poprawia mnie bramka

wtorek, 4 września 2007

WARTO


Kliknąć w obrazek.
Jak się spodoba, można dodać do ulubionych i wysłać znajomym.
Bo warto :-)
~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~

poniedziałek, 3 września 2007

KONIEC PIEŚNI

Jesteśmy w supermarkecie na zakupach. Ludzie snują się między regałami, z głośników płynie rozrywkowy pop.
I nagle komunikat.
Uwaga, uwaga! Ze względu na sytuację nadzwyczajną, zmuszeni jesteśmy wyłączyć muzykę. Prosimy również państwa o nieśpiewanie, nienucenie i niewydawanie z siebie żadnych muzycznych dźwięków.
Przerażeni biegniemy w stronę działu z telewizorami. Razem z zamarłym ze strachu tłumem oglądamy komunikat specjalny. Wśród jęków przerażenia wyłapujemy słowa spikera:
...od chwili obecnej, aż do odwołania podlegają likwidacji wszelkiego rodzaju kantaty, pieśni, hymny, piosenki, w tym również dla dzieci, wraz z ich dotychczasowym zapisem nutowym, cyfrowym oraz pamięciowym. Jakiekolwiek próby łamania powyższego zakazu będą karane w trybie natychmiastowym, bez konieczności prowadzenia postępowania sądowego.
Skamieniali ze zdziwienia, nawet nie próbujemy się odzywać.
Gdzieś ktoś, chyba na wędlinach, ryknął na całe gardło „Hej, sokoły!", ale natychmiast zamilkł. Zapętlony w parówki cielęce zdołał jeszcze wycharczeć "pochowajcie"...

Z okolic AGD, z wysokości drugiej półki od góry, zabrzmiało tęskne „Góralu...” , ale ciąg dalszy zagłuszył łomot przewracających się regałów.
Prawdopodobnie na serach ktoś zaryzykował „Rotę”, ale tłum uciszył go jakimś pleśniowym z promocji. Straszna śmierć.
Zerwaliśmy się do ucieczki, depcząc w panice porozrzucane empetrójki, discmany i dwie płyty Rubika.
Z trudem dotarliśmy do samochodu, aby upewnić się, czy na pewno wyłączyliśmy radio.

To nie jest streszczenie horroru.
To dzisiejszy sen Marito. Ponoć działo się to w Realu...

Jak gdyby nigdy nic wstajemy, ubieramy się i idziemy do pracy.
Po drodze włączam w samochodzie radio.
I śpiewam sobie.
Cichutko.