niedziela, 30 grudnia 2007

DEAD CAN DANCE

Nie lubię sylwestra.
Nawet nie chodzi o przymus dobrej zabawy, tylko o syndrom dnia następnego.
Dlatego najmilej wspominam imprezę, na którą przebrałam się za trupa.

sobota, 29 grudnia 2007

ROGI

W łazience mieszkania, do którego sprowadziliśmy się jakiś czas temu, była niecodzienna ozdoba. Wieszak na ręczniki z rogami bydła watusi. Fajna rzecz, tylko na mój gust trochę przekombinowana. Postanowiliśmy na razie wynieść to do piwnicy i pomysleć nad wykorzystaniem rogów w inny sposób. Mój dekoratorski zapał szybko jednak ostygł i zapomnieliśmy o rogach na amen.
Tymczasem w piwnicy zrobił się nam składzik zupełnie niepotrzebnych rzeczy. Poprosiliśmy sąsiada, aby wziął sobie co mu potrzeba, a resztę spalił w piecu.

Minęło sporo czasu. W telewizji leciał jakiś program przyrodniczy. Gdy na ekranie pojawiła się gigantyczna krowa watusi, przypomniały mi się rogi.
Struchlałam.
- Czy ten wieszak z rogami jest jeszcze w piwnicy? – usłyszałam swój przerażony głos.
- Jeżeli sąsiad go nie spalił, to powinien być – odparł znudzony Marito, nie przerywając lektury „Niemoralnej propozycji”.
Pognałam do sąsiadów.
- I co? – zapytał Marito, gdy wróciłam.
- Wywieźli do rodziny na wieś, bo się palić nie chciało. I nie wie co z tym zrobili. Iść jeszcze raz błagać, żeby oddali? Jechać?!
- Daj spokój. Chcesz jechać gdzieś na wieś i wracać z rogami?...
Przekonał mnie.
Nie chcę.
;-)

wtorek, 25 grudnia 2007

SILENT NIGHT

Najedzona i zamyślona.
Herbatka "Pu Erh" na uspokojenie kalorii,
a co na uspokojenie myśli?

niedziela, 23 grudnia 2007

Z SERCA I Z KUCHNI














(fot. Fio)

czwartek, 20 grudnia 2007

PIERNICZENIE

Aby pierniczki nadawały się na choinkę, a raczej dotrwały do choinki, należy zamiast mąki dodać gipsu.
A przynajmniej tak powiedzieć.

Efekt murowany ;-)

wtorek, 18 grudnia 2007

EASY RIDER



Chciałam kiedyś zrobić prawo jazdy na motor.
Powstrzymała mnie wizja noszenia kasku.
A teraz do tego nie mam głowy.
;-)

niedziela, 16 grudnia 2007

HISTORIE ŁAZIENKOWE

Relaksuję się w wannie. Szczerze mówiąc, prawie śpię.
Często mi się to zdarza.
Zwykle budzi mnie zimna woda lub Marito,
sprawdzający w stylu FBI, czy się nie utopiłam.

Zasypiam.
Marito z hukiem otwiera drzwi.
Widzi, że żyję, ale jego wzrok zatrzymuje się na mojej nowej, ślicznej piżamce z długim rękawem.
Z nieukrywanym rozczarowaniem pyta:
- Masz zamiar w tym spać?!
- No, a co?
-To śpij w wannie!

sobota, 15 grudnia 2007

PALEONTOLOGICZNIE O MPK

Na przystanku przeczytałam komuś przez ramię:
"Odkryto nowy gatunek dinozaura - był wielki jak autobus"
Porażona zderzeniem cywilizacji w tytule
oraz ewentualną materializacją tyranozaura na linii 617,

poszłam jednak na tramwaj...

czwartek, 13 grudnia 2007

ZAGADKA LITERACKA Z NAGRODAMI

Kupiłam kilka książek w księgarni.
Pan sprzedawca promiennie się ze mną pożegnał, życzył wesołych świąt i ukradkiem coś wrzucił do reklamówki.
Byłam bardzo ciekawa co to. Idą święta, może jakieś ładne życzenia? Albo notesik ze złotymi myślami?...
W końcu to księgarnia. Renomowana w dodatku!

O wizytówce z telefonem sympatycznego subiekta nawet nie pomyślałam, uprzedzam od razu ;-)

No?
Może ktoś spróbuje zgadnąć?
Nagrody wyślemy pocztą.
;-)

wtorek, 11 grudnia 2007

DIETA 1000 KALORII by FIO

- Poproszę... drożdżówkę z serem, Prince Polo, krówki i... Colę Light.

niedziela, 9 grudnia 2007

EWOLUCJA

Na stoisku rybnym widziałam wczoraj karpie pływające w obfitej, białej pianie.
Zgłosiłam to zaraz obsłudze, bo żal mi się zrobiło biedaków, umierających w detergencie.
Byłam pewna, że jakiś sadysta wlał im do basenu szampon!
Pani ekspedientka ze stoickim spokojem wyjaśniła, że karpie się tak pienią gdy za bardzo szaleją i że im tak dobrze.

Pozazdrościłam.
Natychmiast kupiłam sobie nowy płyn do kąpieli zapominając, że w domu mam dwa.
Też zaszaleję i będzie mi dobrze. A co!

A teraz wlewam płyn do wanny i mi głupio.
Dałam się zmanipulować prymitywnym kręgowcom...

czwartek, 6 grudnia 2007

LIST OD MIKOŁAJA

Stwierdzam z pełną odpowiedzialnością, popartą próbą reprezentatywną na populacji statystycznej, że do spisu przedmiotów ginących, obok nabojów do syfonu i butelek na mleko, można dopisać rózgę.
Z poważaniem
Święty Mikołaj

wtorek, 4 grudnia 2007

SPEŁNIENIA MARZEŃ

Odkąd pamiętam, miałam zawsze nietypowe marzenia.
Wydawało mi się, że już z tego wyrosłam.
Ale dzisiaj, gdy na czerwonym śmignęła mi przed nosem gigantyczna ciężarówa, pomyślałam sobie, że fajnie by było poprowadzić kiedyś tira.

czwartek, 29 listopada 2007

BEGONIA NON OLET

Chwilowo przebywam w wyjątkowo obskurnym miejscu. Służbowo.
Wyjątkowo obskurne miejsce ma wyjątkowo obskurną toaletę.
W toalecie, zupełnie irracjonalnie, rośnie sobie wyjątkowo piękna begonia.
Dorodna i wybujała jak w palmiarni.
Już kilka razy przymierzałam się aby skubnąć szczepkę, ale zawsze cofam rękę w ostatniej chwili.
Nawet gdy begonia się przyjmie i będzie jeszcze piękniejsza, zawsze będzie to jednak kwiatek z kibla...

wtorek, 27 listopada 2007

SI








Si. Taka nutka.

Wymyśliłam sobie, że raz na jakiś czas będę wstawiać fotki. Dzisiaj taka.
Bez zbędnych komentarzy. Z motywem ptaka na niebie niech męczą się poeci.
Dla Fio, skażonej muzycznie od wczesnego dzieciństwa, to "si".
Niech tak zostanie i niech się kojarzy z czym chce.
Każdemu według zdolności ;-)

niedziela, 25 listopada 2007

SZKÓŁKA NIEDZIELNA

Niedziela. Msza dziecięca.
Ksiądz katecheta naprowadza dzieci na królewskie insygnia.
Wybrał sposób najgorszy z możliwych - grę w skojarzenia.
- Dzieci, z czym wam się kojarzy król?
- Z fosą!
- No... z fosą też. Ale z czym jeszcze?
- Z grubymi murami!
Jakoś doszedł do korony, o którą chodziło i brnie dalej.

- W Anglii jest królowa, ale nie rządzi. Czy wiecie kto rządzi w Anglii?
- Księżniczka?
- Nie... Ktoś znacznie ważniejszy. No, jak myślicie?
- Pan Jezus!

P.S.
Chciałam jakiś wniosek mądry napisać, ale jedyne co mi przychodzi do głowy, to kawał o Jasiu i wiewiórce ;-)

Related by Marito

sobota, 24 listopada 2007

PACHNIDŁO

Mam słabość do kadzidełek.
Uwielbiam poddawać się nastrojom podanym na opakowaniu.
"Aromat Księżyca", "Sandał i Jabłko", "Orzeźwiający Bambus"...
Ulubione zapachy prędzej czy później się nudzą, dlatego ciągle próbuję czegoś nowego.
Zwykle inspiruje mnie nazwa. Im bardziej wydumana, tym lepiej. Lubię czasem ulegać copywriterom ;-)

Ostatni mój zakup to "Great Napoleon".

Na razie boję się zapalić.


piątek, 23 listopada 2007

A всё таки жaль...

Не успеть, не допеть
Не догнать, не узнать, потеряться
Можно смеяться, не приземляться
Трудно понять
Легко догадаться
Kiedyś w takich stanach słuchałam Okudżawy.
Starzeję się, cholera.

klik

niedziela, 18 listopada 2007

TO BZYKANIE COŚ OZNACZA...

Do szału doprowadzają mnie wyskakujące reklamy.
Zwłaszcza te nawołująco-ryczące.
Ale przyznam, że dzisiaj jedna mnie rozbawiła.
Gigantyczna pszczoła zapytała zmysłowym barytonem zza monitora:
- Co robią pszczoły, gdy nikt nie patrzy?
- Hehehe -
zaśmiałam się z pierwszego skojarzenia i odruchowo wyłączyłam dźwięk.
A może chodziło o propolis?

sobota, 17 listopada 2007

FLOWER POWER

Widziałam kwitnącą forsycję.
Gdy ktoś będzie mi wmawiał, że mi się to śniło,
nie będę się upierać.

czwartek, 15 listopada 2007

JĘZYK PRZEKAZU

Ktoś mi się nagrał na sekretarkę na stacjonarny.
Dziesięć minut odgłosu kroków na chodniku.
Wsłuchuję się w rytm, starając się odgadnąć czyje to buty i czyje kroki. I czy to aby nie tajna wiadomość podana alfabetem Morse'a.
Spodobało mi się.
Zaczęłam sobie przypominać jakie buty mają moi znajomi, w jakim tempie chodzą, czy chcieli ostatnio pogadać, a ja nie miałam czasu i teraz szyfrem przekazują mi, że jestem świnia.

Biorę komórkę, żeby przejrzeć kontakty i zrobić rachunek sumienia.
I widzę, że znowu nie zablokowałam klawiatury. Sprawdzam listę rozmów.
Ostatnia - "DOM 10 minut" ...
Patrzę na moje buty. Bezczelnie pokazują mi język.

klik


WARTO


Kliknąć w obrazek.
Jak się spodoba, można dodać do ulubionych i wysłać znajomym.
Bo warto :-)

~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~

P.S.
Na specjalną prośbę Mirosława Neinerta :-)

poniedziałek, 12 listopada 2007

COŚ NA GŁOWĘ

Zima mnie zaskoczyła.
Muszę kupić sobie czapkę.
Po zmierzeniu piętnastej dochodzę do wniosku,
że na głowę pasuje mi tylko Panadol.

sobota, 10 listopada 2007

JAK WYGLĄDAM PRZEZ OKNO

Dorodna sroka usiadła mi na parapecie.
Popatrzyła na mnie przez szybę, przekrzywiła dziób, odwróciła się i poleciała.
Nawet nie zauważyła jak błyszczę!

Ptasi mózg.

piątek, 9 listopada 2007

PASMANTERYJNIE O ŻYCIU












(fot. Fio)
Czasem coś się podoba i trudno podać powód.
Dlatego nie będę pisać dlaczego akurat te szpulki.
Mogłabym się zaplątać, stracić wątek, albo niepotrzebnie snuć. Nie mam cierpliwości koronczarki.
Ciach!

No i nici z puenty.

wtorek, 6 listopada 2007

CINEMA PARADISO

Ostatnio coraz częściej zasypiam na filmach.
I nawet polubiłam moment, gdy budzę się na napisach końcowych i nie wiem o co chodzi.
Przecież to tylko projekcja.
;-)

The End.

klik

niedziela, 4 listopada 2007

PAN KREATOR

Marito poprawia roletę w oknie. Coś się chyba zacięło, bo nie da się wyprostować i cały czas jest krzywo. Widzę, że go to denerwuje, bo jest perfekcjonistą i ma awersję do kątów nieprostych.
W końcu, po kolejnej nieudanej próbie, lekko zirytowany oznajmia:

- Wziąłem poprawkę na ruch wirowy ziemi.

piątek, 2 listopada 2007

WARTO



Kliknąć w obrazek.
Jak się spodoba, można dodać do ulubionych i wysłać znajomym.
Bo warto :-)
~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~

KALENDARZOWE LATO

I już listopad.
Na kalendarzu niespodziewanie Ferrara.
Buchnęło latem, zapachniało kawą, zakwitło oleandrem, zaskrzypiało kawiarnianym krzesłem.
Polisensorycznie i melancholijnie się zrobiło.

Z ciekawości zaglądam na grudzień.
Zima w górach. Bez sensu.

(fot. Fio w Ferrarze ;-)

czwartek, 1 listopada 2007

[*]

Trafiłam na wirtualny cmentarz.
W pierwszej chwili myślałam, że to jakaś gra - typowy układ strony, grafika, muzyczka, nawet sklepik.
Z ciekawości kliknęłam na wejście.
Na wirtualnej liście zmarłych znalazłam realne nazwiska i realne życiorysy. Mogłabym nawet zamówić wirtualne kwiaty i postawić je na wirtualnym grobie realnego zmarłego. Wystarczy się zalogować.

Gdy opadły ze mnie emocje, postanowiłam podejść do sprawy realnie.
W wirtualnym słowniku poszukałam definicji słowa "wirtualny".
Znalazłam dwie.
wirtualny
1.
«stworzony w ludzkim umyśle, ale prawdopodobnie istniejący w rzeczywistości lub mogący zaistnieć»
2. «wykreowany na ekranie komputera, telewizora, ale tak realistyczny, że wydaje się rzeczywisty»
Nie mam zdania.

poniedziałek, 29 października 2007

O MAŁY WŁOS

Mam nową fryzurę. Inny kolor i inne cięcie. Wyglądam bardzo inaczej.
Marito nic nie wie.
Wracam do domu i stremowana dzwonię do drzwi.
Na wszelki wypadek uśmiecham się telewizyjnie.
Otwiera Marito.
- ?... [pytam wzrokiem]
- Żony nie ma. Poszła do fryzjera.

niedziela, 28 października 2007

CZAROWNICA

Jechałam kiedyś pociągiem z prawdziwą Czarownicą.
Wyglądała na pozór zwyczajnie. Elegancka starsza pani, szczupła, kapelusik z piórkiem, stara, wysłużona brązowa garsonka.
Gdy wyjęła z torebki okulary zauważyłam, że ma na dłoniach piękne, zupełnie nie pasujące do całości, koronkowe rękawiczki.
Zaczęła czytać gazetę. Właściwie tylko przeglądać, bo cały czas nerwowo patrzyła przez okno pytając, czy to już Kraków.
Pasażerowie cierpliwie odpowiadali, ale ona dalej czuła się niepewnie.

- „Bo wiecie państwo, ostatni raz jechałam pociągiem jakieś stoczterdzieścipieć lat temu!” – wyznała dowcipnie.

Przedział zarechotał, a ja zwróciłam uwagę na jej buty. Błękitne czółenka posypane brokatem. Zupełnie jak Zła Czarownica ze Wschodu z „Czarnoksiężnika z Oz”.
Nasze spojrzenia na ułamek sekundy się spotkały. Zasłoniła się gazetą. Ze środka wysunął się dodatek z gigantyczną reklamą Targów Ezoterycznych w Krakowie.

Poczułam dziwny ucisk w żołądku.

Fajna historyjka - pomyślałam śmiejąc się w duchu z własnej głupoty.
Przecież 145 lat temu nie było w Polsce kolei! – uspokoiłam się na wszelki wypadek.

Gdy przeciskałam się do wyjścia, rzuciła mi się w oczy wyblakła naklejka z napisem: „150 lat kolei na ziemiach polskich”.

czwartek, 25 października 2007

SERDZCNE POZDROWEINA

Ostatnio inspirują mnie różne internetowe ciekawostki. Na przykład ta o spóźnionej pocztówce, która dotarła do adresata po 64 latach. Pisali o tym niedawno.
Postanowiłam pogrzebać w starym pudle z widokówkami. Wśród setek przeróżnych kartek znalazłam przewiązany recepturką plik pocztówek, które w dzieciństwie wysyłałam do domu z kolonii.
Rozczuliłam się.
Ani jednej literówki!!



P.S.
Nie moje, ale w klimacie :-]

klik

wtorek, 23 października 2007

PRZEZ ŻOŁĄDEK DO SERCA

Czekam na pociąg. Pogoda jak w kieleckim. Jestem przemarznięta do szpiku kości, zła i głodna, bo nie jadłam śniadania. Skończyło się musli - podstawa mojej egzystencji, dobrego humoru i prawidłowego trawienia. Dla Marito rzecz zupełnie niezrozumiała.

Sms.
Zgrabiałymi z zimna palcami otwieram telefon. Od Marito.
- Kochasz mnie jeszcze?
Kiwam głową, że tak i piszę, żeby kupił musli po drodze.

Po chwili znowu sms.
- Ja tu o miłości, a Ty o ziarnach! KURA!!!

poniedziałek, 22 października 2007

PIERDU, PIERDU

Wpadła mi właśnie w rękę książka o feng shui. Okazało się, że niezwykle intuicyjnie urządziłam mieszkanie. Zaczęłam popadać w niepohamowaną dumę, jaka to debeściara ze mnie.
Pole uznania w kuchni! Pole związków w sypialni!
Remedium harmonizujące w postaci opuncji w czerwonej doniczce w polu twórczości!
Nawet papużka falista, jako wzmacniacz energetyczny, w polu autorytetów. Samiczka, gdyby się ktoś pytał.
Tylko pole kariery wyszło w sraczu...

czwartek, 18 października 2007

O CZYM SZUMIĄ WIERZBY

Od jakiegoś czasu uśmiecha się do mnie z drzewa pewien pan.
Wczoraj widziałam go na rynku. Był zupełnie żywy, ale stał prawie nieruchomo, jakby chciał zapuścić korzenie. Wyglądał baśniowo.
- Pan z drzewa?
-
[skrzywił się pytająco]
- Ale się pan wspiął! Na liście?
- [uśmiechnął się drewniano]
- Rozchodzi się pan na pniu. Ale tylko trochę. Nic groźnego.
- [uniósł krzaczastą brew w zdziwieniu]
- No nic. Pomyślnych wiatrów życzę!
- [podał mi sękatą dłoń do uścisku]
Uścisnęłam. Poczułam lekki trzask. Chyba coś pękło nieodwracalnie.


Dzisiaj rano spadł z drzewa, a potem zwiał.
To pewnie przez ten wiatr.

Inspired by Państwowa Komisja Wyborcza

poniedziałek, 15 października 2007

W PONIEDZIAŁEK JA NIE MOGĘ...

Dzisiaj w godzinach porannych, podczas prasowania arabskiej chusty z frędzlami, uszła ze mnie energia. Zmaterializowała się podstępnie w żelazku i pełną parą buchnęła w arabeski.

Siedzę teraz tępo nad kawą i opatulona w chustę słucham Stinga.
Może coś z tego będzie?


sobota, 13 października 2007

KTO MA OCZY NIECHAJ SŁUCHA

Wśród internetowych "njusów" znalazłam taką oto wiadomość:
Australijskiemu performerowi Steliosowi Arcadiou przeszczepiono na przedramię trzecie ucho. Uważa je za dzieło sztuki. Choć ucho jest na razie tylko niefunkcjonalna ozdobą, artysta chce w nie wszczepić maleńki mikrofonik, by inni mogli słuchać jego trzecim uchem.
A ja wolałabym przeszczepić sobie oko. Do brzucha.
Wreszcie mogłabym zobaczyć, co mi leży na wątrobie.
Wszczepienia kamerki nie przewiduję.

piątek, 12 października 2007

ATLANTYDA


A może siada tu czasem Mała Syrenka?
I płacze, bo tak naprawdę nie wie czego chce?

A może nie?

Chciałam wysłać to zdjęcie na Fiomonster,
ale uznałam, że wcale nie jest takie absurdalne.
Złota Rybka

środa, 10 października 2007

DZIEŃ BEZ SAMOCHODU

Dzisiaj, pierwszy raz od niepamiętnych czasów, poszłam do pracy piechotą. Po drodze spotkałam ludzi, o których zdążyłam już zapomnieć. Nigdy nie znałam ich nawet z imienia, ale w jakiś sposób się z nimi zżyłam. Niektórym wymyśliłam przezwiska.
Pani Dziunia w Zielonym Płaszczu, Blondynka Kretynka, Siostra Teresa Od Jamnika, Pan Jeż Maszynista...
Widzę, że Pani Dziunia kupiła sobie nowy płaszcz, Blondynka przefarbowała się na rudo, a Siostra Teresa wyszła na spacer bez jamnika. Może już go nie ma i tak z przyzwyczajenia?
Nie spotkałam Pana Jeża Maszynisty, który chodził jak automat i gdy mijałam go koło apteki wiedziałam, że się spóźnię.
Czasem nie zdajemy sobie sprawy, że coś nas omija...

A mam to w dupie!
Dzwonił mój mechanik, jutro wreszcie odbieram samochód z warsztatu. Hurra!!!

poniedziałek, 8 października 2007

SEN NOCY LETNIEJ

- Puk, puk! Chciałam...
- PUK jest?

- Oj, nie mam.

- PUK musi być. Inaczej się nie da.

- Ale ja nie mam...

- To proszę poszukać w pakiecie.

- Szukałam, nie ma.
- Może włożyła pani do jakiejś książki? Co pani ostatnio czytała?

Puknęłam się w czoło.
Z głowy wysypały mi się reklamy.

niedziela, 7 października 2007

WIECZNY STUDENT

Od pewnego czasu Marito jest fanem telewizji branżowej. Ogląda program, potem leci do komputera i w internecie rozwiązuje test.
Takie kolokwia, jak za studenckich czasów, tylko bez wychodzenia z domu. W jego zawodzie niezbędne.


Niedziela rano. Budzę się.
Marito w piżamie, z notesem pod pachą, nerwowo szuka pilota do telewizora.
Ziewam i wołam do niego:

- Eeej, co ty robisz? Chodź tu jeszcze na chwilkę...
- Zwariowałaś? Spóźnię się na wykłady!

sobota, 6 października 2007

FIORELLINA

buonanotte, buonanotte fiorellino,
buonanotte fra le stelle e la stanza,

per sognarti, devo averti vicino,
e vicino non e' ancora abbastanza


To nie ja. To tak sobie czasem ;-)

klik

BARDZO BYĆ MOŻE

Przesadzałam dzisiaj agawę i pokaleczyłam sobie dłoń.
Zastanawiam się, czy bycie agawą jest zaraźliwe i czy to już.
Na wszelki wypadek nie będę dzisiaj spać. A nuż zakwitnę?

piątek, 5 października 2007

PORA NA MNIE

W sklepie.
Wybieram sprej do zderzaków i spojlerów.
Obok, jakiś przystojniak wybiera chochlę do zupy.
Czuję przewagę.

Przy kasie.
Z rozerwanej torebki wysypują mi się jabłka.
Przystojniak uśmiecha się i pomaga mi zbierać.
Czuję zakłopotanie.

Na parkingu.
Pada. Zbieram liście przylepione do szyby.
Na przystojniaka czeka w landroverze jakaś siksa.
Czuję jesień.

środa, 3 października 2007

WARTO


Kliknąć w obrazek.
Jak się spodoba, można dodać do ulubionych i wysłać znajomym.
Bo warto :-)
~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~

PRALNIA BRUDNYCH PIENIĘDZY

Mam jakąś dziwną niechęć do ponadplanowych pieniędzy.
Znalezionych, otrzymanych znienacka, wszelkich prowizji itd.
Wydaje mi się, że jakieś trefne i takie tam.
Pewnie dlatego nigdy nie dorobię się majątku.
Za niespodziewaną nagrodę jubileuszową kupiłam sobie pralkę.
Od razu mi lepiej.

niedziela, 30 września 2007

MĘSKA KOŃCÓWKA

Z cyklu "Bywam feministką".

- Tak, słucham?
- Yyyy... yyyy... pomyłka?

- Ja?! W żadnym wypadku! A z kim mam przyjemność?

- Pomyłka.
- A witam pana i współczuję takiej świadomości...
- A czyj to numer?

- Myślę, że matki natury. Wszystkiego dobrego!


I tak oto się wydało, że pomyłka jest rodzaju męskiego, a końcówka o niczym nie świadczy.
O!

piątek, 28 września 2007

AMOR FATI

Czasem przypomina sobie Fio nie bez wzruszenia,
młodzieńczy swój marsz ku doskonałosci owe juvenilne
per aspera
ad astra. Otóż zdarzyło jej się pewnego razu gdy spieszyła na wykłady, że wpadł jej do buta mały kamyk. Umiejscowił się złośliwie między żywym ciałem a skarpetką.


Mam nadzieję, że Herbert mi wybaczy.
Bardzo widać, że mam klapki?

poniedziałek, 24 września 2007

BABSKA SZKOŁA JAZDY

Babie lato zaplątało mi się w antenę samochodową.
Nie wyrzuciłam.
Jechałam tak dumnie przez miasto, manifestując moją solidarność z latem i z babami.
Zielone listki mogą się wypchać.

niedziela, 23 września 2007

BRZUCHOMÓWSTWO

- Mój brzuch mi zwisa! - palnęłam bezmyślnie, pochłaniając gigantyczną porcję tiramisu, ku przerażeniu mojej anorektycznej koleżanki, liczącej kalorie w herbacie bez cukru.
Wcześniej rozmawiałyśmy o liposukcji.

sobota, 22 września 2007

ZAMEK NA SKALE

Chodzi mi po głowie ten zamek. Niepotrzebnie przywiązuję sie do przedmiotów.
A może miał dość ciągłych przekrętów, ataków niewłaściwym kluczem, wścibskiego wzroku przez dziurkę i dlatego sobie poszedł?
Ciekawe gdzie teraz jest, co robi i czy znalazł sobie nowe drzwi.

fot. Marito

To nie on. To tylko hak w skalnej szczelinie, gdzieś w Górach Stołowych.
Ale fotka fajna ;-)

DZIEŃ OTWARTYCH DRZWI

Zamek do drzwi dzisiaj poszedł.
Zostawił mnie w sytuacji bez wyjścia.
Siedzę uwięziona w otwartym domu.
Środki do życia jeszcze mam.

piątek, 21 września 2007

POMYŁKA

Nagły telefon wyrwał mnie z zamyślenia.
Gdy wróciłam, zamyślenia już nie było.
Została tylko pomięta chusteczka i stary bilet do teatru.

Muszę wreszcie posprzątać w szufladzie.

wtorek, 18 września 2007

NIEOCZEKIWANA ZMIANA MIEJSC 2.

Marito już wrócił.
Sny też wróciły na swoje miejsce.
Śpię grzecznie po swojej stronie łóżka.

W ostatniej chwili udało mi się podmienić jaśki.
;-)

niedziela, 16 września 2007

NAKARMIĆ KRUKI?

Moja wredna sąsiadka wypłoszyła dzisiaj rano wszystkie szpaki.
Strzelała przez okno z broni palnej - kaliber odpustowy.
Ćwierkanie jej przeszkadzało.
Zastanawiam się teraz, jak wypłoszyć sąsiadkę.

czwartek, 13 września 2007

MARZENIA NA KREDYT

Bardzo proste.
Otworzyć kredyt i kupić chryslera.
Albo... zamknąć oczy i przez chwilę być ptakiem.
Kwestia wydolności.

P.S.
Widziałam wczoraj niemiłosiernie obsraną brykę i tak jakoś mi się pomyślało.

środa, 12 września 2007

NIEOCZEKIWANA ZMIANA MIEJSC

Pod nieobecność Marito śpię w łóżku po jego stronie.
Matko, ale mam sny!..

wtorek, 11 września 2007

NABIERANIE BARW

Przy porządkowaniu albumu znalazłam taką fotkę.
Tytuł roboczy „Piekło-niebo”.


Niebo nie nabiera barw. To barwy nabierają niebo.
A daltonistom i tak wszystko jedno...

poniedziałek, 10 września 2007

PIERWSZA POMOC

Złamałam sobie dzisiaj paznokieć i ząb.
W ciągu godziny udało mi się bezboleśnie skleić i jedno i drugie.
Dwa telefony, trzy stówy i śladu nie ma.
W przypadku złamanego serca chyba się tak nie da.
Miękkie tkanki dłużej się goją.

niedziela, 9 września 2007

NA TEMAT

Mi pisze wypracowanie z polskiego.
Cały dzień kręci się koło tematu, w końcu triumfalnie macha kartką z gotowym tekstem.
- Pokaż, przeczytam. Może coś trzeba poprawić?
- E tam, szkoda czasu. I tak dostanę piątkę.

Tytuł wypracowania "Czy we współczesnym świecie występuje zjawisko narcyzmu?"
;-)

piątek, 7 września 2007

PRAWO

Marito nareszcie naprawia uszczelkę w kranie.
- W którą stronę się zakręca? – pyta znad umywalki.
- W prawo! – wołam znad kompa.
- Ale w czyje prawo, moje czy twoje? - woli się upewnić, bo jest niestabilnie zlateralizowany, a pomyłka grozi powodzią i rozpadem małżeństwa.
- Prawo jest tylko jedno! – odpowiadam zaczepnie.
- Jak jedno! Jak się odwrócę tyłem, to przecież prawo jest po twojej lewej stronie! – niby słusznie spostrzega.
- Prawo jest zawsze po mojej stronie, niezależnie od tego jak stoisz – podgrzewam atmosferę wiedząc, że się nie ruszy, bo musi trzymać uszczelkę.
- Bardzo śmieszne. Mam kręcić do okna, czy do drzwi? – pyta zrezygnowany.
- Lepiej tyle nie kręć, tylko dzwoń po pana Czesia - podsumowuję wjeżdżając mu podstępnie na ambicję.
Zadziałało. Spiął się i naprawił. Zakręcił we właściwe prawo.
A pan Czesio wyjeżdża niedługo do Irlandii.
Ma prawo...

czwartek, 6 września 2007

LITERÓWKA ?

Sms od Marito:
(mniejsza o kontekst)
"dlaczego nie szczekasz?"

Odpowiadam z bramki :
"bo jestem kotem"

k
AtEm - poprawia mnie bramka

wtorek, 4 września 2007

WARTO


Kliknąć w obrazek.
Jak się spodoba, można dodać do ulubionych i wysłać znajomym.
Bo warto :-)
~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~

poniedziałek, 3 września 2007

KONIEC PIEŚNI

Jesteśmy w supermarkecie na zakupach. Ludzie snują się między regałami, z głośników płynie rozrywkowy pop.
I nagle komunikat.
Uwaga, uwaga! Ze względu na sytuację nadzwyczajną, zmuszeni jesteśmy wyłączyć muzykę. Prosimy również państwa o nieśpiewanie, nienucenie i niewydawanie z siebie żadnych muzycznych dźwięków.
Przerażeni biegniemy w stronę działu z telewizorami. Razem z zamarłym ze strachu tłumem oglądamy komunikat specjalny. Wśród jęków przerażenia wyłapujemy słowa spikera:
...od chwili obecnej, aż do odwołania podlegają likwidacji wszelkiego rodzaju kantaty, pieśni, hymny, piosenki, w tym również dla dzieci, wraz z ich dotychczasowym zapisem nutowym, cyfrowym oraz pamięciowym. Jakiekolwiek próby łamania powyższego zakazu będą karane w trybie natychmiastowym, bez konieczności prowadzenia postępowania sądowego.
Skamieniali ze zdziwienia, nawet nie próbujemy się odzywać.
Gdzieś ktoś, chyba na wędlinach, ryknął na całe gardło „Hej, sokoły!", ale natychmiast zamilkł. Zapętlony w parówki cielęce zdołał jeszcze wycharczeć "pochowajcie"...

Z okolic AGD, z wysokości drugiej półki od góry, zabrzmiało tęskne „Góralu...” , ale ciąg dalszy zagłuszył łomot przewracających się regałów.
Prawdopodobnie na serach ktoś zaryzykował „Rotę”, ale tłum uciszył go jakimś pleśniowym z promocji. Straszna śmierć.
Zerwaliśmy się do ucieczki, depcząc w panice porozrzucane empetrójki, discmany i dwie płyty Rubika.
Z trudem dotarliśmy do samochodu, aby upewnić się, czy na pewno wyłączyliśmy radio.

To nie jest streszczenie horroru.
To dzisiejszy sen Marito. Ponoć działo się to w Realu...

Jak gdyby nigdy nic wstajemy, ubieramy się i idziemy do pracy.
Po drodze włączam w samochodzie radio.
I śpiewam sobie.
Cichutko.

piątek, 31 sierpnia 2007

POLAKÓW ROZMOWY CZYLI NIEPOROZUMIENIE SIERPNIOWE

Ja 13:53:32
Witam Pana, Panie Prezydencie:)

Lech Wałęsa 13:53:34

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus

Ja 13:53:45

Właśnie wróciłam z Oslo. Proszę sobie wyobrazić, że w Nobel Peace Center wypatrzyłam pocztówkę z Pana zdjęciem. Data 1983, Pan w golfie, słynny, czarny wąs, dumny wyraz twarzy. Autentycznie się wzruszyłam.Tyle lat, tyle wspomnień...
A karteczkę kupiłam sobie na pamiątkę :)
Lech Wałęsa 13:53:46

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus

Ja 13:53:47

hmmm...


Po chwili.

Ja 14:09:12
Beee..... :P

Lech Wałęsa 14:09:12

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus

Ja 14:09:23

Meee... :P

Lech Wałęsa 14:09:24

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus

Ja 14:09:33

Kukuryku !!!!

Lech Wałęsa 14:19:34

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus

Ja 14:19:46

Na wieki wieków... :>


P.S.
Dla zainteresowanych - gg 1980

czwartek, 30 sierpnia 2007

WZORY NORWESKIE

Wzory norweskie, czyli drobne, geometryczne szlaczki, najczęściej w czerwieni, bieli, granacie i czerni.
Można je nosić nawet w eleganckie miejsca.
Wszystko zależy od tego, z czym się je zestawi.

(źródło - Internet)

fot. FIO

POKÓJ TEMU DOMOWI

Obserwuję jak powstaje dom.
Najpierw zerkałam na niepewnie kreślone plany,
potem na coraz śmielsze szkice.
Teraz podziwiam prawie gotowy dom.
Dom.
Właściwie to tylko pokój.
Są już półki na książki i wazon na kwiaty.
Skrzynka na bzdurki i dywan w op-art.
Brakuje jeszcze sporo, ale to dobrze.
Wspólne planowanie i ciągły niedosyt nadają twórczego napięcia.
W szufladkach zamieszkają kiedyś wiersze, ze ścian popłynie muzyka.
Zanim wszystko się dostroi pewnie miną lata.

No dobra. Wystarczy.
Na parapetówę chciałam się wprosić i nie wiedziałam jak zagaić ;-D

środa, 29 sierpnia 2007

WARTO





Kliknąć w obrazek.
Jak się spodoba, można dodać do ulubionych i wysłać znajomym.
Bo warto :-)

~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~

wtorek, 28 sierpnia 2007

KANTYCZKA NA CZEŚĆ MANNY


Manna nie wie jak góry przenosić,

Wie, jak się
chmury rozsuwa .

Manna nie wie jak cuda uczynić,
Wie, że aniołom się uda.


Manna nie wie, że na nią czekają,
Ważne, że w rządku gdzieś siedzą.

Manna nie wie, że
z nieba przybyła
Ważne, że inni to wiedzą.


Manna jest niezwykła. Bo tylko niezwykli dodają niezwykłości zwykłym sprawom.

P.S.
Pozwoliłam sobie na bardzo prywatnego posta.
Zrozumie go tylko Manna.
Pozostali - wystarczy, że przeczytają, podumają
i wybaczą mi metrum i rymy :-D

PO DRUGIEJ STRONIE LUSTRA


"...Udawajmy, że szkło robi się wiotkie jak muślin, tak że można się przedostać..."
(Lewis Caroll : "Alicja w Krainie Czarów")


* * * * *
* * * *
* * * * *
* * * *
* * * * *
* * * *
* * * * *

(fot. FIO)

sobota, 25 sierpnia 2007

PRZESILENIE

Wróciłam z imprezy. Jest czwarta rano. Na świecie zaczyna się dzień, a ja idę spać.
Patrzę na swoje wymięte odbicie w łazienkowym lustrze i tak się zastanawiam...
...popadać w kompleksy rozświetlające, czy znosić napięcie filmu kolagenowego?...
hmm... rzucić się do Morza Martwego w poszukiwaniu ziól peruwiańskich, czy naprawić szkody w nieskażonym otoczeniu Wielkiej Rafy?...
... pozwolić, aby hydra-ekspert dokonała mi neutralizacji wolnych rodników? A może iść na łatwiznę i dobrać się do łatwoprzyswajalnego złota?...
No cholera jasna!! Krem na dzień, czy na noc??

czwartek, 23 sierpnia 2007

Høv høv! *

Marito - "Jak się czujesz piesku?"
Fio - "Jak piesek bez smyczy. "
Marito - [cisza]
Fio - "Jak piesek bez pana chcialam powiedzieć..."

Będę musiala to jeszcze odszczekać.
_____
* Høv høv - z norw. hau hau ;-)

WARTO



Kliknąć w obrazek.
Jak się spodoba, można dodać do ulubionych i wyslać znajomym.
Bo warto :-)

~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~
WARTO - TAK NAZYWA SIĘ NOWY ELEMENT STRONY.

środa, 22 sierpnia 2007

EKWINOKCJA I TYM PODOBNE CUDA


Prosty temat: światło-cień
Implikacje i przenikanie
(G. Turnau)

fot. Fio

Tu jest zupelnie inne światlo i zupelnie inny cień.
Nie da się ze slońca odczytać pory dnia.
Ekliptyka stroi sobie żarty, wystawiając moją chybotliwą orientację przestrzenną na ciężkie próby.
Wlasnie zdalam sobie sprawę, że piszę, myślę i czuję tylem do bieguna.
Nawet, gdy patrzę przez pólnocne okno.
Jestem ukierunkowana na poludnie niezależnie od topografii.
Rozmagnesowalam sie w tej Norwegii, czy co?

poniedziałek, 20 sierpnia 2007

FIORDY JEDZĄ MI Z RĘKI CZYLI KUCHNIA NORWESKA

Norwegia slynie z brzydkich mężczyzn i koszmarnej kuchni.
O tym pierwszym zdążylam się już przekonać, o tym drugim nie zamierzam.
Będę gotować po swojemu.
Dziś zapodam stek na dziko po jagiellońsku.
(Mala uwaga - moje potrawy zwykle nie mają nic wspólnego z nazwą. Marito zawsze w domu pyta : "O, jakie dobre! Jak to się nazywa?" No to mówię i się nazywa).
Wprawdzie lodówka Hansa i Rafa jest zaopatrzona w stylu żolnierskim, ale udalo mi się znaleźć mrożone hamburgery, cebulę i keczup. Po resztę skoczę sobie do sklepu.
Ze slownikiem w ręku i wiarą w moją gastronomiczną intuicję kupuję niezbędne ingrediencje.
Rozkladam to wszystko w kuchni na stole, zawijam rękawy i do dziela!
Czuję się trochę jak Nigella Lawson. Gadam sama do siebie, oblizuję palce i uśmiecham się do lustra w przedpokoju. Wyglądam absolutnie profesjonalnie!
Tlukę, panieruję, smażę, przyprawiam, obtaczam, przewracam, wzbogacam i duszę.
Oczami wyobraźni widzę już, jak Hans i Raf chwalą moje kulinarne arcydzielo.
No i ...
UWAGA! OSOBY WRAŻLIWE PROSZONE SĄ O OPUSZCZENIE BLOGA!
Norweska kiszona kapusta jest slodka!!!
Chyba przejdę się nad te fiordy.

P.S.
Chlopie, jak ja cię rozumiem...

klik

sobota, 18 sierpnia 2007

TAKIE RZECZY TYLKO W ERZE

Sms od: MARITO
Wysłano: godz. 22.29

Uwaga uwaga!
Polecamy szeroki asortyment przytulanek.
Dziś w promocji: lewe udo, prawy łokieć i muskularna klata.

Zapraszamy od 23.30!
Ilość użytkowników bardzo ograniczona.
Zamów już teraz!


P.S.
Załapałam się :P

czwartek, 16 sierpnia 2007

WYLINKA

...chmury, brzoskwinie, Pavarotti, meduzy, wino,
czyjś fajny tyłek, piasek, love, bazylia, mozzarella, lifting,
krem z filtrem, woda mineralna San Benedetto, papież,
sok z arbuza,
upał, takie tam, słońce, cappuccino, czekolada,
melony, raj, jabłka, figi, stringi,

woda, prysznic, sukienka w kwiatki,
kolczyki,
oleander, szkło z Murano,
Wenecja, Kolumb, gondola, dżuma,

Hiszpania, wachlarz, flamenco,
słońce, parasol, nowe klapki z CCC, San Remo,
morze, morze, morze...



O tym właśnie myślałam poddając umysł strumieniowi świadomości,
a skórę promieniowaniu słonecznemu, gdzieś pod cudzym niebem.

A teraz ta cała skóra mi złazi, psiamać!

wtorek, 14 sierpnia 2007

BUENA VISTA

Pomiędzy rubinem a czekoladą. Hawana.
Tak. Hawana zdecydowanie.
Jakieś złociste refleksy?... Może miedziane?...
Hmm...
Migdałowy kasztan. Już sama nazwa jest piękna.
Będzie się ładnie komponować w promieniach słońca.
Tak naturalnie, ale ciekawie.
Hawana i migdałowy kasztan.
Decyduję się.

Po drodze kupuję Curacao, w domu szukam muzyki z Kuby.
Może Marito wyjątkowo nie zapyta ILE ?

P.S.
Byłam u fryzjera.

klik

poniedziałek, 13 sierpnia 2007

CHIŃSKIE CIASTECZKA

Często wysyłam do Marito sms-y z bramki.
I lubię sobie czasem powróżyć z wyrazów w okienku.
Dzisiaj się coś wyjątkowo zawieszało, ale cierpliwie przepisywałam: dyszy, czeka, nogi.
Poszło dopiero po cudze.

Przejmować się?

niedziela, 12 sierpnia 2007

EL DUENDE







Vicente Amigo
Wrocław, 11 sierpnia 2007
fot. Marito




W poprzednim wcieleniu musiałam być gitarą flamenco.
Albo przynajmniej cajonem ;-)