poniedziałek, 30 czerwca 2008

ROZMÓWKI POLSKO-WŁOSKIE

Marito coraz więcej rozumie po włosku. Nigdy się nie uczył, ale zawsze był zdolny i ambitny. Inaczej bym go przecież nie chciała ;-)
Potrafi przetłumaczyć nawet bardziej skomplikowane zwroty, zarówno w mowie jak i w piśmie.
Ostatnio, rzekomo z powodu zamiłowania do językoznawstwa porównawczego, zapragnął poszerzyć słownictwo o wulgaryzmy.

Siedzimy w barze.
Marito z błyskiem w oku wypytuje mnie o najpopularniejsze przekleństwa.
- A jak będzie ****? - pyta teatralnym szeptem.
- ***** - odpowiadam rozglądając się niepewnie dookoła.
- A... **********?
- **********- tłumaczę konspiracyjnie.
- A gdybym temu facetowi, który sie nam przygląda powiedział ********* *****, to co?
Zamarłam.
- Ok. Może lepiej powiedz mi jak będzie: "Proszę nastawić mi szczękę..."

piątek, 27 czerwca 2008

PLUS MINUS


F i o
krótkowzroczny dalekowidz,
na świat patrzy przez plusy.


M a r i t o
dalekowzroczny krótkowidz,
na świat patrzy przez minusy.


Istnieje prawdopodobieństwo, że tak naprawdę
widzą zupełnie co innego,
ale w krzywym lustrze zobaczyli to samo ;-))

wtorek, 17 czerwca 2008

GRAWITACJA PO BABSKU


Jak oderwać się od ziemi nie odrywając sie od ziemi?
Kupić sobie odlotowe buty!


poniedziałek, 16 czerwca 2008

KRÓTKIE SPIĘCIE

Jedziemy schodami ruchomymi. Marito jedzie dwa schodki niżej.
Cały czas poprawiam elektryzującą się spódnicę.
W pewnym momencie czuję wyraźne ukłucie w pośladek.
- Zwariowałeś?? Nie szczyp mnie! Ludzie patrzą!
- Ja?? Czym? Przecież mam ręce obladowane siatami!
- No to co to bylo??
- To było elektryczne wyładowanie twoich marzen...

środa, 11 czerwca 2008

Z MIŁOŚCI...

Marito wręczył mi przed chwilą wielkie plastikowe serducho
z napisem "PRZEROST PRAWEJ KOMORY SERCA".

Chory, czy tak krzywo mnie kocha?

niedziela, 8 czerwca 2008

NO ENTRY

Skasowałam sobie pamięć.
Wszystko, co było zapisane na starym telefonie zniknęło bezpowrotnie i nie da się tego odtworzyć.
Najgorsze jest to, że w ogóle nie pamiętam co straciłam,
ale strasznie mi żal.
Gdybym miała pewność, że to byle co, pewnie nie zwróciłabym uwagi.
A tak przeżywam lęki egzystencjalne, pranie i namaczanie mózgu, wertując rozpaczliwie instrukcję obsługi samsunga
w poszukiwaniu czegoś, czego nie potrafię sobie przypomnieć.

Marudzę?
Ok. Nie było tematu.

;-)

środa, 4 czerwca 2008

MATKA JEST TYLKO JEDNA

"Przyjdź, przyjdź! Mam super matkę do tańczenia!" - słyszę jak Mi rozmawia z kimś przez telefon.
Przerażona wizją publicznego prezentowania moich tanecznych umiejętności, pytającym wzrokiem patrzę na Mi.
Mi pokłada się ze śmiechu i wzrokiem odpowiadającym patrzy na swój najnowszy nabytek - "mat dance deluxe"
(w czułym zdrobnieniu "matka").

Uff...
Przecież o mnie powiedziałaby "mamusia" :-D