środa, 10 października 2007

DZIEŃ BEZ SAMOCHODU

Dzisiaj, pierwszy raz od niepamiętnych czasów, poszłam do pracy piechotą. Po drodze spotkałam ludzi, o których zdążyłam już zapomnieć. Nigdy nie znałam ich nawet z imienia, ale w jakiś sposób się z nimi zżyłam. Niektórym wymyśliłam przezwiska.
Pani Dziunia w Zielonym Płaszczu, Blondynka Kretynka, Siostra Teresa Od Jamnika, Pan Jeż Maszynista...
Widzę, że Pani Dziunia kupiła sobie nowy płaszcz, Blondynka przefarbowała się na rudo, a Siostra Teresa wyszła na spacer bez jamnika. Może już go nie ma i tak z przyzwyczajenia?
Nie spotkałam Pana Jeża Maszynisty, który chodził jak automat i gdy mijałam go koło apteki wiedziałam, że się spóźnię.
Czasem nie zdajemy sobie sprawy, że coś nas omija...

A mam to w dupie!
Dzwonił mój mechanik, jutro wreszcie odbieram samochód z warsztatu. Hurra!!!

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dawno dawno temu, jeszcze w Polsce chodzac piechota do mojego liceum mijalam zawsze chlopaka , ktory na moj widok promiennie sie usmiechal.Byl zapowiedzia dobrego dnia, potem przeniesli mi liceum w inne miejsce i zaczelam wagarowac,zeby go spotkac, mai più.a tak w ogole to warto ruszyc piechota i zostawic auto w garazu, dla zdrowia lepiej, dla relaksu psychicznego,ze nikt na ciebie nie trabi....i ze o ludzi sie mozna otrzec.Saluti.

Fio pisze...

Ciao! A ja mam relaks psychiczny gdy własnie JADĘ, a poza tym w Polsce tak nie trąbią ;)
I też pamiętam takiego chłopaczka z liceum. Niedawno się z nim widziałam. Poznałam go po nazwisku...

Anonimowy pisze...

a ja wczoraj miałam takim dzień bez samochodu, bo mnie tir z naczepą zastawił i nie miałam wyjścia jak tylko zasuwać na nogach do pracy...ale jakoś nie zauważyłam żadnej sympatycznej twarzy po drodze. W ogóle wszyscy jacys tacy naburmuszeni, w pośpiechu i może w złości, że też muszą piechotą...Jedynie lokalne pijaczki przy alejce na ławeczce od lat niezawodni, pogodni, od rana w "szampanskim" humorku, nigdzie się oczywiście nie spieszyli.

Anonimowy pisze...

Hej anonimowa, musisz sie zaczac usmiechac pierwsza...skutkuje, sprawdzilam!

Fio pisze...

A może by tak anonimowi zaczęli się podpisywać?.. Fio miewa trudności z rozpoznaniem.
:>

Anonimowy pisze...

ja od wielu lat jezdze duzym autem z kierowca ... nie martwie sie gdzie zaparkowac, ogladam sobie bezkarnie widoki przez szybke, podgladam ludzi, czytam im przez ramie, narzekam na korki na drodze i kierowcow patalachow, bawie sie w detektywa i zgaduje ktory z "pasazerow" to kanar ...nie ma to jak podroz MPK :))

Anonimowy pisze...

Droga Fio a kto powiedzial,ze pisanie bloga bedzie latwe? Domyslaj sie :)

Anonimowy pisze...

A i jeszcze znalazlam cytacik,ktory bardzo mi sie spodobal."Serce, gdyby zaczelo myslec - przestaloby bic".To tak w dzisiejsza rocznice naszego slubu...

Anonimowy pisze...

Naszego...tzn. mojego i mojego meza :)

Fio pisze...

No to cholera teraz nie wiem do kogo sie wprosic na impreze!! :[