sobota, 6 lipca 2019

REAKTYWACJA?

Kasjerka Ilonka tak naprawdę była robotem.
Wytworem cybergenetyki marketingowej, stworzonym na potrzeby jednej z dużych sieci sklepów spożywczych.
Ilonka miała być lepsza od tradycyjnych kasjerek.
Potrafiła pracować bez przerwy przez całą dniówkę.
Nie myliła się, nie męczyły jej się ręce, nie irytowali uciążliwi klienci.
Cały czas się uśmiechała.
Ustawiały się do niej najdłuższe kolejki.

Ciało Ilonki do złudzenia przypominało ciało kobiety.
Tylko twarz miała nieco zbyt pełną.
Bywało, że nie wychodził jej makijaż.
Nie potrafiła dobrze pomalować ust.
Ale nikt nigdy niczego nie zauważył.
Koleżanki kasjerki trochę jej nawet zazdrościły.

Po jakimś czasie, nie wiadomo dlaczego, Ilonka zaczęła puchnąć.
Z trudem mieściła się w kasowym stanowisku.
Na szczęście nie musiała opuszczać go w ciągu dnia.
Kłopoty zaczynały się gdy kończyła pracę.
Aby wyjść, zapierała się nogami o ladę i mocno podciągała rękami, korzystając z wiszącej nad głową ekspozycji papierosów.
Tylko w ten sposób, z mozołem, wydobywała się na zewnątrz.
Rano było lepiej. Przez noc jakby trochę klęsła.

Przywykła do tej kłopotliwej zmiany.
Zachowywała się tak, aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń.
A to pochwaliła ładny pierścionek klientki, choć na swoje nabrzmiałe palce nie dałaby rady założyć żadnej biżuterii.
A to zagadnęła kogoś o wakacje, mimo że urlop i tak nie był wpisany w jej aplikację.
Coraz większy wysiłek sprawiał jej uśmiech.
Mięśnie twarzy, ukryte pod grubą warstwą policzków, nie miały już siły pracować.
Dalej miała sporo klientów i najlepszą wydajność w sklepie, ale coś w niej zgasło.

Pewnego dnia na jej widok rozpłakało się jakieś dziecko.
Ciało Ilonki wyglądało jak wielki nadmuchany balon.
Twarz straciła ludzkie rysy.
Oczy rozszerzyły się na boki w dramatycznym rozbieżnym zezie.
Prawie zupełnie zniknęły usta. Może przez to, że ostatnio przestała je malować?
Wyglądała przerażająco.
Klienci, bardziej lub mniej dyskretnie, zaczęli wychodzić z kolejki.

Koszmar zaczął się wieczorem. Nie była w stanie wyjść.
Jej rozpaczliwe starania zauważył pracownik ochrony.
Udało mu się wydobyć zza lady jej rękę.
Reszta ciała, przypominająca wielki, obły wór - utknęła.
Od pasa w dół była bezkształtną masą, o nienaturalnych dla człowieka proporcjach.
Ochroniarz próbował nawet rozmontować jej stanowisko. Bez skutku.

W czasie uporczywej szarpaniny, niechcący przebił jej śrubokrętem brzuch.
Nawet nie krzyknęła. Z rany zaczęła wydobywać się cuchnąca maź.
W hali nikogo już nie było.
Zadzwonił na pogotowie. Wskazał miejsce wypadku i w panice wybiegł ze sklepu.
Ratownicy pojawili się bardzo szybko, ale Ilonka zniknęła.
Tylko przy jej kasie, na posadzce, rozlewała się podejrzana kałuża tłustego smaru.

Nazajutrz, firma sprzątająca starannie oczyściła teren.
Kilka dni później nowa kasjerka znalazła w skrytce mało używaną, całkiem dobrą czerwoną szminkę.
Pomalowała sobie nią usta i uśmiechnęła do pierwszego klienta.

czwartek, 8 stycznia 2009

NO TO CIACH

Zacięłam się przy pisaniu.
Może nie powinnam już pisać z takim zacięciem?

P.S.
Na razie się odcinam i wieszam na kołku.

CIĘCIE.

środa, 12 listopada 2008

ZA PLECAMI

Przeczytałam całego swojego bloga.
I faktycznie, jakoś głupio się urywa.
Wygląda, jakbym się na tym raucie obżarła i umarła.

A ja tylko posiedziałam sobie trochę tyłem.
:)

piątek, 24 października 2008

SENSACJE GASTRYCZNE

Nienawidzę zbiorowego żywienia.
Nawet nie chodzi o wody 300 litrów i kartofli 70 kilo*, tylko o zbiorowe trawienie.
Z największym obrzydzeniem wyobrażam sobie hektolitry kwasów żołądkowych, kilometry poplątanych jelit, galaretowate trzustki i inne paskudztwa, które pamiętam z lekcji biologii.
Zawsze gdy patrzę na przeżuwający tłum, dopada mnie torsjogenne poczucie trawiennej wspólnoty i bezsilna świadomość, że ja też mam to wszystko w środku!!

Nie, nie... Nie zrezygnuję dzisiaj z wyżerki na służbowym raucie.
Będę siedzieć tyłem!
_________
* Tu miał być link do monologu "Zestawienie potraw jednogarnkowych" Krystyny Zachwatowicz. Nie udało mi się znaleźć.
Szukajcie sami :)

UPDATE by Psycholog!!

cd2-12 klik :)

wtorek, 21 października 2008

KINGSAJZ

Łaziłam wczoraj po sklepach i zgubiłam szaliczek.
Mam pełno szaliczków, ale ten był szczególny, bo pamiątkowy.
Przypomniałam sobie, że najdłużej kręciłam się w "Forever 18".
(Cicho! I co z tego?)

Po błyskawicznym "w tył zwrot" znalazłam drania.
Przyczepił się bezczelnie do jakiejś kurteczki w rozmiarze 34!!

Chyba już go nie chcę.

sobota, 18 października 2008

Z POWODU CHOROBY...


Kicham Paryż jesienią.
/w wolnym tłumaczeniu "I love Paris in the fall..."/


zamiast Goździkowej ;-)

czwartek, 16 października 2008

PRZECENA

- Ej, widziałeś? Doda kupiła sobie buty za 317 zł!
- Za 317 zł? To tanio.

- Tanio?! To znaczy, że...

- To znaczy, że... jak na Dodę to tanio.

wtorek, 14 października 2008

DESPERADO

Śnił mi się Antonio Banderas.
Robił mi masaż pleców i mówił po rosyjsku.
Umówiliśmy się na wieczór na Patriarszych Prudach.
Zdradziłam męża i ojczyznę.

niedziela, 12 października 2008

ENGLISH JOKE

“Jest taka cierpienia granica,
za którą się uśmiech pogodny zaczyna...”

Spróbowałam dzisiaj prawdziwej angielskiej owsianki :-]

środa, 8 października 2008

Z LIŚCIA

Schyliłam się po jesienny liść przecudnej urody
i coś mi w plecach strzeliło.
Jesień??

klik - dla odpornych na melancholię ;-)

poniedziałek, 29 września 2008

ZA CZYM KOLEJKA TA STOI

Lubię podglądać co kupują ludzie stojący przede mną w kolejce do kasy. Zwłaszcza tej do 10 artykułów.
Drobnych zakupów w hipermarkecie dokonuje się raczej w sytuacjach podbramkowych i zwykle są to artykuły pierwszej potrzeby. Oczywiście dla każdego inne.
Gdy kolejka się przedłuża, moja bujna wyobraźnia układa czasem ciąg dalszy wydarzeń nieświadomych niczego kolejkowiczów.

Na przykład:
Rozczochrana młoda kobieta, paczka pampersów, mrożone pierogi, Apap.
[W domu z zasikanym niemowlęciem czeka mąż z migreną, na dodatek głodny i niewybredny.]

Pryszczaty gimnazjalista, zgrzewka piwa, dwie paki Lays'ów, dezodorant.

[Dzwonił Łysy, będzie impreza, będą dziewczyny!]

Ściskająca się para, Red Bull, czekoladki i te... no...
[No.]
Ale dzisiaj, gdy zobaczyłam przed sobą pijanego faceta kupującego smalec i skarpetki, wyobraźnia odmówiła mi posłuszeństwa.

piątek, 26 września 2008

BŁĄD POMIARU

Złapałam jakąś infekcję. Zmierzyłam temperaturę - wysoka.
Dzwonię do Marito.
- Mam 38,5...
- W talii???

czwartek, 25 września 2008

POMARAŃCZOWA ALTERNATYWA

Po ciężkim dniu, nieudanej próbie drzemki i trzecim sms-ie oferującym Tarota za 1 zł plus VAT.

Fio do Orange: ODPIERDOLCIE SIĘ KRETYNI !!!

Orange do Fio: Bardzo nam przykro, ale treść wiadomości jest niepoprawna. Prosimy spróbować jeszcze raz.

niedziela, 21 września 2008

WARTO


Kliknąć w obrazek.
Jak się spodoba, można dodać do ulubionych i wysłać znajomym.
Bo warto :-)

~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~

piątek, 19 września 2008

Z BUTA

Gdzieś mi mignęło, że wysokie obcasy mogą powodować zaburzenia psychiczne.
Niestety nie doczytałam, czy u kobiet świrujących na punkcie nowych szpilek, czy u mężów wpadających w szał na widok ceny.
Kurcze, nie chce mi się dzisiaj ubierać starych adidasów...