sobota, 4 sierpnia 2007

WYPAS NA WYSPIE

Znani z tego, że są znani czyli tak zwane „gwiazdy”, często produkują się na przeróżnych łamach.
Mój ulubiony rodzaj zwierzeń to
CO ZABRAŁABYM NA BEZLUDNĄ WYSPĘ”.
Zwykle jest to strasznie napuszony zestaw rzeczy, o których istnieniu pewnie nie mają pojęcia. ale spece od PR robią swoje.

Też się kiedyś tak zastanawiałam. Mam parę takich niezbędników rozparcelowanych w moich licznych torebkach. Sentymentalna trochę jestem. Jakiś koralik, jakiś kamyczek, stare zdjęcia w sepii, tomik poezji...

No dobra, nie będę chrzanić.
Na bezludną wyspę wezmę ze sobą duuużo jedzenia!
Wreszcie porządnie się nażrę, bo przecież i tak nikt nie zobaczy, że tyję.
;-)

1 komentarz:

Idyjotka pisze...

No tak. Jak się kiedyś odchudzałam (a nic, kurka, z tego nie zostało) to bezsennymi nocami wyobrażałam sobie te góry pralinek rafaello, które bym zjadła, gdyby Pan Bóg na jeden dzień anulował kalorie.