czwartek, 24 stycznia 2008

DROBNA RÓŻNICA

Nadwyrężyłam sobie kostkę.
Siedzę na ławce i czekam na taksówkę.
Po chodniku chodzi gołąb. Przyglądam mu się z nudów.
Ma koślawą łapkę, biedaczek. Drepcze nieporadnie i z trudem.
- To tak jak ja... - pomyślałam współczująco.
Już chciałam towarzyszowi niedoli rzucić jakiś okruszek,
ale błyskawicznie poderwał się do lotu, zesrał na pożegnanie
i elegancko poszybował w siną dal...

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Moja droga, chyba nie chciałabyś aby ktokolwiek rzucał Ci okruszki?...
Nie mówiąc już o tym, że sranie w locie jest mało eleganckie...
Aczkolwiek szybowanie w siną dal, hm... to mogłoby być interesujące.

Fio pisze...

Ja mu pozazdrościłam TYLKO możliwości alternatywnego sposobu poruszania, drogi anonimowy...

Anonimowy pisze...

Jak tam kostka? Goi sie?

Fio pisze...

Będę żyć.
Los gołębia nieznany.