poniedziałek, 30 czerwca 2008

ROZMÓWKI POLSKO-WŁOSKIE

Marito coraz więcej rozumie po włosku. Nigdy się nie uczył, ale zawsze był zdolny i ambitny. Inaczej bym go przecież nie chciała ;-)
Potrafi przetłumaczyć nawet bardziej skomplikowane zwroty, zarówno w mowie jak i w piśmie.
Ostatnio, rzekomo z powodu zamiłowania do językoznawstwa porównawczego, zapragnął poszerzyć słownictwo o wulgaryzmy.

Siedzimy w barze.
Marito z błyskiem w oku wypytuje mnie o najpopularniejsze przekleństwa.
- A jak będzie ****? - pyta teatralnym szeptem.
- ***** - odpowiadam rozglądając się niepewnie dookoła.
- A... **********?
- **********- tłumaczę konspiracyjnie.
- A gdybym temu facetowi, który sie nam przygląda powiedział ********* *****, to co?
Zamarłam.
- Ok. Może lepiej powiedz mi jak będzie: "Proszę nastawić mi szczękę..."

5 komentarzy:

Idyjotka pisze...

Ostatnio przetłumaczyłam łaciński zwrot na temat wymowności milczenia "cum tacent, clamant" - "skarżą się, gdy ich dotknięto" (patrz > touch, claim). Matura z łaciny '98. Sierota.

Anonimowy pisze...

salve Fio!
nie ma sie co dziwic dottore, zamilowanie do laciny z czasow studiow pozostaje. howgh!
Psycholog

Fio pisze...

W pracy tez używa,ale to było na urlopie!

Anonimowy pisze...

Informacja dla marito...Wlosi generalnie sie nie bija....nie to co Polcay! Oni sie co najwyzej szturchaja i gestykuluja i robia rumore...ale to tyle. Neka mnie co to za slowo???? Odkrywam ostatnio , ze zdziwieniem ,ze to co dla mnie nie jest tak bardzo obrazliwe, uraza do zywego mojego meza - Wlocha. Wiec moze to przeklenstwo nie zrobiloby wrazenia? Ja bym sprawdzila. Saluti. Adriatyk

Fio pisze...

To dłuższe na "v", to krótsze na "c".
;)