Marito coraz więcej rozumie po włosku. Nigdy się nie uczył, ale zawsze był zdolny i ambitny. Inaczej bym go przecież nie chciała ;-)
Potrafi przetłumaczyć nawet bardziej skomplikowane zwroty, zarówno w mowie jak i w piśmie.
Ostatnio, rzekomo z powodu zamiłowania do językoznawstwa porównawczego, zapragnął poszerzyć słownictwo o wulgaryzmy.
Siedzimy w barze.
Marito z błyskiem w oku wypytuje mnie o najpopularniejsze przekleństwa.
Potrafi przetłumaczyć nawet bardziej skomplikowane zwroty, zarówno w mowie jak i w piśmie.
Ostatnio, rzekomo z powodu zamiłowania do językoznawstwa porównawczego, zapragnął poszerzyć słownictwo o wulgaryzmy.
Siedzimy w barze.
Marito z błyskiem w oku wypytuje mnie o najpopularniejsze przekleństwa.
- A jak będzie ****? - pyta teatralnym szeptem.
- ***** - odpowiadam rozglądając się niepewnie dookoła.
- A... **********?
- **********- tłumaczę konspiracyjnie.
- A gdybym temu facetowi, który sie nam przygląda powiedział ********* *****, to co?
Zamarłam.
- Ok. Może lepiej powiedz mi jak będzie: "Proszę nastawić mi szczękę..."