sobota, 26 kwietnia 2008

FILOZOFIA HAMOWANIA

Okazało się, że od jakiegoś czasu jeździłam bez świateł stopu.
Nie było widać kiedy hamuję.
Ktoś, kto jechał za mną mógł myśleć,
że hamuję biegiem i zazdrościć.
To wyższa szkoła jazdy, no i jak brzmi!
Niestety, ktoś kto jechał za mną i tak nie myślał,
mógł mi sie po prostacku władować w tył.

Ze względu na zachowanie integralności tylnego zderzaka, zdecydowałam się na naprawę.
Nie wszyscy znają się na logicznych sprzecznościach.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Hamowanie biegem...hehe....zupełnie w twoim stylu...:P prado.