poniedziałek, 19 maja 2008

KTO CZYTA NIE BŁĄDZI

Zawsze byłam pełna podziwu dla samotnych podróżników, przemierzających świat bez skomplikowanego sprzętu,
zdanych na busolę i własną intuicję.
Chylę czoła nie tyle przed ich odwagą, co przed orientacją
w terenie.
Oni nigdy się nie gubią! A jeśli któremuś z nich zdarzyło się na moment pomylić kierunki, to po ciężkim ataku malarii,
przelocie szarańczy lub walce z tygrysem wręcz.

Zabłądziłam dzisiaj na parkingu pod "Forum".
Przez niemal pół godziny rozpaczliwie szukałam własnego samochodu, a potem jakiejkolwiek drogi ewakuacyjnej. Kompletnie straciłam orientację, przestałam reagować na strony świata i wyjścia awaryjne.

No i mogłabym dorobić teraz jakieś efektowne wytłumaczenie
w stylu: "bo potrąciła mnie rozszalała panda", czy "charczący żuk przejechał mi po nodze", tylko po co?
I tak wiadomo, że jestem topograficznie upośledzona od urodzenia
i nie da sie tego leczyć.


A po co ten przydługi wstęp?
A bo fajną książkę czytam :-D

klik

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

samochodem chciałaś wyjechać drogą ewakuacyjną? z Forum? hmm.....a dlaczego chciałaś się ewakuować? Myślałam, że tylko znudzeni mężowie szukają wyjścia ewakuacyjnego z Forum, hehe,
;P prado.

Anonimowy pisze...

kierowce trzeba bylo zabrac i wtedy
mozna sie bezkarnie lekturze oddac
nawet podczas jazdy /faja/.jednak ostatnie proby (moje i znajomych) przejechania przez rondo mogilskie dowodza, ze ksiazka to niezbednik kierowcy - na rondzie stoi sie w korku minimum godzine ...
pozdrawiam
Psycholog

Anonimowy pisze...

Noooooo............. tą rozszalałą pandą to mię rozeźliłaś nieco... Pandy są spokojne, łagodne i nikomu krzywdy nie czynią. Zagubionym we mgle również.

Fio pisze...

Psycholog, maj dir...
Gdybym miała wtedy kierowcę, nie byłoby paniki, tylko pretensje.
A pandy bywają groźne. Zależy kto prowadzi :P