poniedziałek, 29 października 2007

O MAŁY WŁOS

Mam nową fryzurę. Inny kolor i inne cięcie. Wyglądam bardzo inaczej.
Marito nic nie wie.
Wracam do domu i stremowana dzwonię do drzwi.
Na wszelki wypadek uśmiecham się telewizyjnie.
Otwiera Marito.
- ?... [pytam wzrokiem]
- Żony nie ma. Poszła do fryzjera.

niedziela, 28 października 2007

CZAROWNICA

Jechałam kiedyś pociągiem z prawdziwą Czarownicą.
Wyglądała na pozór zwyczajnie. Elegancka starsza pani, szczupła, kapelusik z piórkiem, stara, wysłużona brązowa garsonka.
Gdy wyjęła z torebki okulary zauważyłam, że ma na dłoniach piękne, zupełnie nie pasujące do całości, koronkowe rękawiczki.
Zaczęła czytać gazetę. Właściwie tylko przeglądać, bo cały czas nerwowo patrzyła przez okno pytając, czy to już Kraków.
Pasażerowie cierpliwie odpowiadali, ale ona dalej czuła się niepewnie.

- „Bo wiecie państwo, ostatni raz jechałam pociągiem jakieś stoczterdzieścipieć lat temu!” – wyznała dowcipnie.

Przedział zarechotał, a ja zwróciłam uwagę na jej buty. Błękitne czółenka posypane brokatem. Zupełnie jak Zła Czarownica ze Wschodu z „Czarnoksiężnika z Oz”.
Nasze spojrzenia na ułamek sekundy się spotkały. Zasłoniła się gazetą. Ze środka wysunął się dodatek z gigantyczną reklamą Targów Ezoterycznych w Krakowie.

Poczułam dziwny ucisk w żołądku.

Fajna historyjka - pomyślałam śmiejąc się w duchu z własnej głupoty.
Przecież 145 lat temu nie było w Polsce kolei! – uspokoiłam się na wszelki wypadek.

Gdy przeciskałam się do wyjścia, rzuciła mi się w oczy wyblakła naklejka z napisem: „150 lat kolei na ziemiach polskich”.

czwartek, 25 października 2007

SERDZCNE POZDROWEINA

Ostatnio inspirują mnie różne internetowe ciekawostki. Na przykład ta o spóźnionej pocztówce, która dotarła do adresata po 64 latach. Pisali o tym niedawno.
Postanowiłam pogrzebać w starym pudle z widokówkami. Wśród setek przeróżnych kartek znalazłam przewiązany recepturką plik pocztówek, które w dzieciństwie wysyłałam do domu z kolonii.
Rozczuliłam się.
Ani jednej literówki!!



P.S.
Nie moje, ale w klimacie :-]

klik

wtorek, 23 października 2007

PRZEZ ŻOŁĄDEK DO SERCA

Czekam na pociąg. Pogoda jak w kieleckim. Jestem przemarznięta do szpiku kości, zła i głodna, bo nie jadłam śniadania. Skończyło się musli - podstawa mojej egzystencji, dobrego humoru i prawidłowego trawienia. Dla Marito rzecz zupełnie niezrozumiała.

Sms.
Zgrabiałymi z zimna palcami otwieram telefon. Od Marito.
- Kochasz mnie jeszcze?
Kiwam głową, że tak i piszę, żeby kupił musli po drodze.

Po chwili znowu sms.
- Ja tu o miłości, a Ty o ziarnach! KURA!!!

poniedziałek, 22 października 2007

PIERDU, PIERDU

Wpadła mi właśnie w rękę książka o feng shui. Okazało się, że niezwykle intuicyjnie urządziłam mieszkanie. Zaczęłam popadać w niepohamowaną dumę, jaka to debeściara ze mnie.
Pole uznania w kuchni! Pole związków w sypialni!
Remedium harmonizujące w postaci opuncji w czerwonej doniczce w polu twórczości!
Nawet papużka falista, jako wzmacniacz energetyczny, w polu autorytetów. Samiczka, gdyby się ktoś pytał.
Tylko pole kariery wyszło w sraczu...

czwartek, 18 października 2007

O CZYM SZUMIĄ WIERZBY

Od jakiegoś czasu uśmiecha się do mnie z drzewa pewien pan.
Wczoraj widziałam go na rynku. Był zupełnie żywy, ale stał prawie nieruchomo, jakby chciał zapuścić korzenie. Wyglądał baśniowo.
- Pan z drzewa?
-
[skrzywił się pytająco]
- Ale się pan wspiął! Na liście?
- [uśmiechnął się drewniano]
- Rozchodzi się pan na pniu. Ale tylko trochę. Nic groźnego.
- [uniósł krzaczastą brew w zdziwieniu]
- No nic. Pomyślnych wiatrów życzę!
- [podał mi sękatą dłoń do uścisku]
Uścisnęłam. Poczułam lekki trzask. Chyba coś pękło nieodwracalnie.


Dzisiaj rano spadł z drzewa, a potem zwiał.
To pewnie przez ten wiatr.

Inspired by Państwowa Komisja Wyborcza

poniedziałek, 15 października 2007

W PONIEDZIAŁEK JA NIE MOGĘ...

Dzisiaj w godzinach porannych, podczas prasowania arabskiej chusty z frędzlami, uszła ze mnie energia. Zmaterializowała się podstępnie w żelazku i pełną parą buchnęła w arabeski.

Siedzę teraz tępo nad kawą i opatulona w chustę słucham Stinga.
Może coś z tego będzie?


sobota, 13 października 2007

KTO MA OCZY NIECHAJ SŁUCHA

Wśród internetowych "njusów" znalazłam taką oto wiadomość:
Australijskiemu performerowi Steliosowi Arcadiou przeszczepiono na przedramię trzecie ucho. Uważa je za dzieło sztuki. Choć ucho jest na razie tylko niefunkcjonalna ozdobą, artysta chce w nie wszczepić maleńki mikrofonik, by inni mogli słuchać jego trzecim uchem.
A ja wolałabym przeszczepić sobie oko. Do brzucha.
Wreszcie mogłabym zobaczyć, co mi leży na wątrobie.
Wszczepienia kamerki nie przewiduję.

piątek, 12 października 2007

ATLANTYDA


A może siada tu czasem Mała Syrenka?
I płacze, bo tak naprawdę nie wie czego chce?

A może nie?

Chciałam wysłać to zdjęcie na Fiomonster,
ale uznałam, że wcale nie jest takie absurdalne.
Złota Rybka

środa, 10 października 2007

DZIEŃ BEZ SAMOCHODU

Dzisiaj, pierwszy raz od niepamiętnych czasów, poszłam do pracy piechotą. Po drodze spotkałam ludzi, o których zdążyłam już zapomnieć. Nigdy nie znałam ich nawet z imienia, ale w jakiś sposób się z nimi zżyłam. Niektórym wymyśliłam przezwiska.
Pani Dziunia w Zielonym Płaszczu, Blondynka Kretynka, Siostra Teresa Od Jamnika, Pan Jeż Maszynista...
Widzę, że Pani Dziunia kupiła sobie nowy płaszcz, Blondynka przefarbowała się na rudo, a Siostra Teresa wyszła na spacer bez jamnika. Może już go nie ma i tak z przyzwyczajenia?
Nie spotkałam Pana Jeża Maszynisty, który chodził jak automat i gdy mijałam go koło apteki wiedziałam, że się spóźnię.
Czasem nie zdajemy sobie sprawy, że coś nas omija...

A mam to w dupie!
Dzwonił mój mechanik, jutro wreszcie odbieram samochód z warsztatu. Hurra!!!

poniedziałek, 8 października 2007

SEN NOCY LETNIEJ

- Puk, puk! Chciałam...
- PUK jest?

- Oj, nie mam.

- PUK musi być. Inaczej się nie da.

- Ale ja nie mam...

- To proszę poszukać w pakiecie.

- Szukałam, nie ma.
- Może włożyła pani do jakiejś książki? Co pani ostatnio czytała?

Puknęłam się w czoło.
Z głowy wysypały mi się reklamy.

niedziela, 7 października 2007

WIECZNY STUDENT

Od pewnego czasu Marito jest fanem telewizji branżowej. Ogląda program, potem leci do komputera i w internecie rozwiązuje test.
Takie kolokwia, jak za studenckich czasów, tylko bez wychodzenia z domu. W jego zawodzie niezbędne.


Niedziela rano. Budzę się.
Marito w piżamie, z notesem pod pachą, nerwowo szuka pilota do telewizora.
Ziewam i wołam do niego:

- Eeej, co ty robisz? Chodź tu jeszcze na chwilkę...
- Zwariowałaś? Spóźnię się na wykłady!

sobota, 6 października 2007

FIORELLINA

buonanotte, buonanotte fiorellino,
buonanotte fra le stelle e la stanza,

per sognarti, devo averti vicino,
e vicino non e' ancora abbastanza


To nie ja. To tak sobie czasem ;-)

klik

BARDZO BYĆ MOŻE

Przesadzałam dzisiaj agawę i pokaleczyłam sobie dłoń.
Zastanawiam się, czy bycie agawą jest zaraźliwe i czy to już.
Na wszelki wypadek nie będę dzisiaj spać. A nuż zakwitnę?

piątek, 5 października 2007

PORA NA MNIE

W sklepie.
Wybieram sprej do zderzaków i spojlerów.
Obok, jakiś przystojniak wybiera chochlę do zupy.
Czuję przewagę.

Przy kasie.
Z rozerwanej torebki wysypują mi się jabłka.
Przystojniak uśmiecha się i pomaga mi zbierać.
Czuję zakłopotanie.

Na parkingu.
Pada. Zbieram liście przylepione do szyby.
Na przystojniaka czeka w landroverze jakaś siksa.
Czuję jesień.

środa, 3 października 2007

WARTO


Kliknąć w obrazek.
Jak się spodoba, można dodać do ulubionych i wysłać znajomym.
Bo warto :-)
~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~

PRALNIA BRUDNYCH PIENIĘDZY

Mam jakąś dziwną niechęć do ponadplanowych pieniędzy.
Znalezionych, otrzymanych znienacka, wszelkich prowizji itd.
Wydaje mi się, że jakieś trefne i takie tam.
Pewnie dlatego nigdy nie dorobię się majątku.
Za niespodziewaną nagrodę jubileuszową kupiłam sobie pralkę.
Od razu mi lepiej.